sobota, października 22, 2005

Sieć amerykańska albo żadna

Stany Zjednoczone wbrew zapowiedziom zamierzają utrzymać bezpośrednią kontrolę nad funkcjonowaniem sieci. Reszta świata protestuje.
Chodzi o ICANN (Internet Corporation for Assigned Names and Numbers), znajdującą się w Los Angeles prywatną agencję zajmującą się przyznawaniem nazw i adresów witryn internetowych i kont e-mailowych. Gdy wchodzimy na stronę którejś z gazet, linii lotniczych czy kin, nasz komputer wysyła do jednego z "centralnych" serwerów na świecie dwie wiadomości: "protokół" z danymi o naszym adresie elektronicznym i adresie właściciela witryny, do którego trzeba dotrzeć. Aby system, który obejmuje już 938 mln użytkowników i 75 mln witryn, działał sprawnie, "ktoś" musi dopilnować, aby wszyscy przestrzegali tych samych, podstawowych norm technicznych i aby były one stale aktualizowane. Takie jest zadanie ICANN.